Deszczowy Wrocław, na głowie mam chustkę i zarzucony kaptur od szarego płaszcza. Przede mną idzie młody mężczyzna, który przygląda mi się uważnie, jakby chciał się utwierdzić, że dobrze widzi. W oko mu na pewno nie wpadłam, na około o wiele ciekawsze są okazy niż ja :-) Może to jakiś znajomy z dawnego Uniwersytetu, pomyślałam. Jednak sytuacja szybko się wyjaśniła, bo mężczyzna zamiast "Cześć" którego się spodziewałam, powiedział: "Szczęść Boże". Trochę mnie zatkało na chwilkę i nie zdążyłam mu odpowiedzieć "Szczęść Boże". :-)
Mieszkając w Polsce i praktykując religijny strój muzułmanki, trudno pozostać niezauważonym, ba, jest to wręcz niemożliwe. Szczególnie w lecie, kiedy wszyscy zrzucają z siebie ubrania, a ja wciąż, niezmiennie chodzę ubrana zakryta od stóp do głów. Bycie gwiazdą, gdziekolwiek się nie pojawisz, wiąże się z mniej lub bardziej zabawnymi sytuacjami i perypetiami. Stąd powstał pomysł założenia tego bloga i podzielenia się z wami momi przygodami, które mnie spotykaja odkąd nosze muzułmański strój:-)
piątek, 30 sierpnia 2013
czwartek, 29 sierpnia 2013
sąsiad a modlitwa
Mieszkając ponad półtorej roku w Libanie, nigdy mi się nie zdarzyło, aby sąsiad martwił się o moją modlitwę. A tutaj proszę, Polska, kraj nie mający nic wspólnego z islamem, gdzie duża większość ludzi nie ma pojęcia o zasadach islamu, a jednak znalazł się sąsiad, który przypomniał mi o modlitwie ;-)
Spacerując po okolicznych uliczkach, nagle słyszę, że sąsiad po drugiej stronie ulicy woła do mnie:
-Przepraszam, a nie macie przypadkiem teraz, o tej porze modlitwy? Bo wiem, że modlicie się w południe (sąsiad zapamiętał ze swoich wojaży, że muzułmanie modlą się w południe).
Wytłumaczyłam, że pory modlitw zależą od pory roku.
-A ile razy wy się modlicie? (tego już sąsiad nie pamiętał)
Odpowiedziałam, że pięć razy w ciągu dnia o określonych porach.
Sąsiad:
-Pięć??? To chyba trudno tyle razy się modlić?
Ja, śmiejąc się:
-Dla chcącego nic trudnego.
Nie jestem pewna, czy go to przekonało :-)
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
u lekarza
Kiedyś tam, już dokładnie nie pamiętam, chcąc się zapisać na kurs prawa jazdy, musiałam zdobyć zaświadczenie o zdolności do prowadzenia pojazdu. Pierwsze co zrobiłam, to zaczęłam szukać lekarza kobiety, która miałaby takie uprawnienia, bo nie lubię (wstydzę się okropnie) iść do mężczyzny. Niestety nie udało mi się znaleźć lekarki, więc byłam zmuszona udać się do lekarza. Modliłam się, żeby lekarz okazał się sympatyczny, bo planowałam się nie rozbierać ;-)
Nadeszła chwila prawdy, weszłam do gabinetu, przywitałam się grzecznie, a Pan lekarz zaczął swoją procedurę. Padały różne pytania, aż nagle lekarz z uznaniem pochwalił mnie, że doskonale mówię po polsku. Jako dobrze wychowana, podziękowałam serdecznie za uznanie. Następne pytanie,:
-A skąd Pani jest? Oczywiście z Wrocławia odpowiedziałam. Lakarz troszkę zmieszany:
-Ach, to Pani jest Polką? Troszkę zmyliło mnie Pani ubranie :-)
Przechodzimy do konkretów. Pan lekarz mówi:
-No dobrze, a czy może się Pani rozebrać?
A ja:
-A muszę? (z błagalnym wzrokiem). Wolałabym nie ;-P
Lekarz okazał się super wyrozumiały i sympatyczny, nie kazał mi się rozbierać, dał pieczątkę na zaświadczeniu i życzył szerokiej drogi :-)
Czy to taka moda?
Będąc na spacerze z moją ulubioną sasiadką M. złapał nas deszcz, więc schroniłyśmy sie na chwilę pod zadaszeniem. Nagle podszedł do nas przechodzący żulek i zapytał się mnie :
-Czy to taka moda (odnośnie mojego ubrania), czy jakaś religia?
Powstrzymując śmiech wyjaśniłam, że to religia i że jestem muzułmanką. Sympatyczny żul odszedł z wyrazem twarzy, który mówi: O czym ona mówi?
Jednak za chwilę odwrócił się i zadał kolejne, bardzo ważne pytanie:
-A czy możecie mieć facetów??
Trochę zbita z tropu, odpowiedziałam, że tak, choć nie zrozumiałam o co mu chodziło:-)
Ale, jak dobrze zauważyła M., Pan żul widocznie musiał pomyśleć, że muzułmanki, tak jak i zakonnice, nie mogą mieć mężów.:-)
sobota, 24 sierpnia 2013
Nie ratujcie nas :-)
Przyznam, że mi się to jeszcze nigdy nie przytrafiło, aby ktoś chciał mnie "uwolnić" od chusty, a wam?
Jednym ze stereotypów odnośnie muzułmanek jest przeświadczenie, że nasz ubiór nie wynika z wolnej woli, ale został nam narzucony przez męża, ojca itd. I koniecznie trzeba nam pomóc się uwolnić od naszych ubrań, które widocznie dla niektórych są synonimem braku wolności i podporządkowania mężczyźnie. Odwrotnie niż niektóre feministki walczące o prawa kobiet rozbierając się, my walczymy o nasze prawa pozostając w zgodzie z naszymi wartościami i wiarą. Taką feministką mogę być :-) Uważam, że każdy człowiek powinien sam, wedle swojego sumienia mieć prawo zdecydować, co chce ubrać. Bóg wiedział dlaczego nakazał mężczyznom spuszczać spojrzenia, bo nigdy nie bedzie tak, żeby każda kobieta ukrywałą swoje walory i taka sytuacja nie zwalnia mężczyzn od obowiązku spuszczania spojrzenia.
ps. Proszę, nie walczcie o naszą "wolność" wbrew naszym zasadom.:-)
Damy radę :-)
Hijab jest
bardziej feministyczny niż nie jednej feministce mogłoby się wydawać.
Uniemożliwia on
mężczyznom czerpanie przyjemności seksualnej z patrzeniania na kobietę,
blokuje chęć kobiety do
podporządkowywania się męskim pragnieniom,
chroni kobietę przed wykorzystywaniem jej ciała, jako produktu do lepszych zarobków
i
minimalizuje konkurowanie między kobietami, aby zdobyć męskie spojrzenia.
Czyni kobietę dumną z powodu tego kim jest,
a nie jak wygląda
i przede wszystkim jej wiara wzrasta, jeśli robi to, aby
zadowolić tylko Boga.
Praktykowanie hijabu w miejscu, gdzie nie jest on mile widziany, wymaga od kobiety siły i pewności siebie, każdego dnia trzeba walczyć ze swoimi słabościami i pragnieniami, aby nie poddać się opinii więkoszości.
gwoli wyjaśnienia
Hijab to mój wybór i moje życie.
Hijab/jilbab, czyli religijny strój muzułmanki jest nakazany wierzącej kobiecie w
Koranie (Świętej Księdze muzułmanów):
{Powiedz wierzącym: niech spuszczają skromnie spojrzenia i niech zachowują
czystość. To dla nich będzie przyzwoitsze. Zaprawdę, Bóg jest w pełni świadomy
tego, co oni czynią!
Powiedz wierzącym kobietom, żeby spuszczały skromnie swoje spojrzenia i
strzegły swojej czystości; i żeby pokazywały jedynie te ozdoby, które są
widoczne na zewnątrz; i żeby narzucały zasłony na piersi...} [Quran:24:30-31]
{O proroku! Powiedz swoim żonom i swoim córkom, i kobietom wierzących, aby
się szczelnie zakrywały swoimi okryciami. To jest najodpowiedniejszy sposób, aby
były poznawane, a nie były obrażane. A Bóg jest Przebaczający, Litościwy!}
[Quran, 33:59]
Kiedy muzułmanka czuje, że chce podążać za poleceniem Boga dotyczącym
ubioru, okrywa się w odpowiedni sposób, będąc w obecności niespokrewnionych
mężczyzn. Może trudno wam w to uwierzyć, ale mąż nie nakazał mi nosić hijabu. Niesamowite, ale sama podejmuję decyzje w co
się ubrać i mąż nie spędza ze mną 24 godziny na dobę, aby sprawdzać, czy
odpowiednio się ubrałam wychodząc z domu.:-P A co powiecie na te muzułmanki, które nie mają ani mężów ani ojców, na których możnaby zrzucić odpowiedzialność za ich strój? One rónież samodzielnie podjęły decyzję o hijabie.
Odkąd zaczęłam być namacalną przedstawicielką islamu, cieszę się jak dziecko z każdej osoby, która okazuje mi
sympatię i nie patrzy się przez pryzmat
stereotypów związanych z hijabem (a jest ich wiele). Hijab daje mi sposobność
przekonania się, jaki człowiek jest.
Może kiedyś spotkałaś/łeś mnie lub inną
muzułmankę na ulicy, jaka była twoja pierwsza myśl? Biedna kobieta? Uciśniona,
niezdolna samodzielnie podejmować decyzje? Czemu ona sie tak ubiera, mąż jej
kazał itp? Rzeczywistość może być całkiem odmienna od stereotypów, które powinniśmy zwalczać, a nie kierować się nimi w naszym życiu.
Pochodzę z Wrocławia, ale przeznaczenie doprowadziło mnie do Poznania, gdzie obecnie można mnie spotkać. Trudno mnie nie zauważyć, rzucam się w oczy, czasem bycie wciąż na
świeczniku mi przeszkadza, bo człowiek chciałby od czasu do czasu wtopić sie w
tlum, a czasem bawi mnie wrażenie jakie robię na ludziach. Rozumiem, kiedy
ktoś spojrzy z zaciekawieniem, ale przyznaję, że przeszkadza mi, kiedy ktoś przesadnie się wpatruje. Wtedy mam ochotę spytać się, czy może chcą zrobić sobie zdjęcie ze mną :-). Natomiast lubię, kiedy ludzie zadają mi pytania, bo
to stwarza szansę, aby zmienić ich postrzeganie na temat muzułmanek i islamu.
Chciałabym, aby ten blog był małym krokiem ku temu, aby ludzie zobaczyli, że
jestesmy normalnymi ludźmi i nie trzeba ani nam współczuć ani się nas bać.
Odkąd noszę hijab staram się, aby dobrze reprezentować moją religię, bo w
hijabie czuję się jej ambasadorką. Zdaję sobie sprawę, że ludzie oceniają islam
poprzez zachowanie moje i innych muzułmanów, co może spaczyć obraz islamu, bowiem
jak wszędzie, ludzie nie są doskonali i popełniają błędy, często postępując
wbrew zasadom swojej wiary. Warto więc trzymać się jednej zasady, aby nie generalizować i nie oceniać ludzi poprzez pryzmat
stereotypów, a religii poprzez zachowanie jej wyznawców.
Dziś spostkałam na swojej drodze kolejną miłą osobę, tym razem była to
lekarka u której byłam. Jak miło jest, kiedy drugi człowiek traktuje cię z tak
dużą sympatią mimo, że nie rozumie twojego sposobu życia...
piątek, 23 sierpnia 2013
W czym problem?
W ludziach tkwi jednak bardzo
głębokie przekonanie, że muzułmanki noszą hijab, bo mąż im kazał i w ten sposób
kreuje się obraz uciśnionej muzułmanki, bo musi się cała zakrywać.
Pamiętam, jak jeden z ojców kolegi mojego synka, rozmawiając z mężem na różne tematy, zapytał
się nieśmiało: „A Pańska żona zakrywa
głowę, czy to jest tradycja?
Mąż odpowiedział, że to ze względów religijnych,
nie tradycji.
Pan więc spytał: „A czy Pan
każe swojej żonie się tak ubierać?
Mąż odpowiedział, że nie, że to moja decyzja. Pan zrobił wielkie oczy z
niedowierzania.
Czasem sobie żartuję z mężem, że ludzie na pewno patrzą na niego i całą
winę za mój ubiór zrzucają na niego, jaki despota, który kazał się tak ubrać
swojej żonie ;-)
Pewnego gorącego dnia, mąż został zapytany przez jedną z Pań u niego w pracy:
"Jak Pańska
żona sobie radzi w lecie, kiedy jest cała zakryta. mój mąż jej odpowiedział pytaniem:
"A czy kiedykolwiek zastanawiała się Pani, czy zakonnicy jest
gorąco?"
Panią lekko zatkało i za chwile kontynuowała: "No tak, ale
zakonnica robi to dla Boga (w domyśle, że ja to robię nie wiem czemu, chyba dla
męża :-P)
Mąż: "Moja żona też robi to dla Boga, tylko, że może mieć męża i
dzieci oraz posiada większą swobodę w wyborze ubrania. Pani już nic nie powiedziała.
Więc jak to jest, czy ktos potrafi mi wytłumaczyć, co jest w tym naszym
ubraniu, co skłania ludzi do takich przemyśleń, że robimy to dla męża? Czy
kobieta nie może chcieć z własnej woli skromnie się ubrać? Nie twierdzę, że nie
ma kobiet, którym mężowie każą się zakrywać, ale istnieją też tacy mężczyźni (i
to również wśród muzułmanów), którzy wymagają, aby żona zawsze wyglądała
seksownie, by móc się nią pochwalić, a to też jest pewną formą nacisku.
Wydaje mi się, że hijab jest pewną alternatywą dla wszechotaczającej nas
mody i presji, aby zawsze wyglądać seksownie. A poza tym, czy każdy musi być taki sam? Przecież w tej różnicy tkwi piękno tego świata.
Bóg w Koranie mówi:
{O ludzie! Oto stworzyliśmy was z mężczyzny i kobiety i uczyniliśmy was
ludami i plemionami, abyście się wzajemnie znali.} [Quran, 49:13]
czwartek, 22 sierpnia 2013
niespotykane
Bodajże zeszłej zimy, moim oczom ukazała się ta oto niespotykana, na warunki polskie, wystawa w sklepie z pościelą i ręcznikami. Do tej pory nie rozumiem, jaki był zamysł osoby robiącej wystawę i skąd zaczerpnęła inspiracje, ale pamiętam moje osłupienie na widok manekina w okryciu muzułmanki. Musiałam zrobić zdjęcie, aby mieć dowód dla niedowiarków :-)
Tak się czasem czuję ;-)
Przyznam, że nie tylko są wesołe chwile, ale bywają też te niezbyt sympatyczne. Nie będę ukrywać, że istnieje też i ciemna strona bycia innym niż większość społeczeństwa. Jak powszechnie wiadomo islam i muzułmanie postrzegani są przez pryzmat stereotypów, a tych jest naprawdę wiele. Przeciętny Kowalski nie ma czasu ani ochoty, aby sprawdzić informacje, jakimi jest karmiony każdego dnia przez media, panuje jedna zasada: jeśli tak mówią w Telewizji, to tak musi być i już, po co zawracać sobie głowę, aby samodzielnie sprawdzić dane informacje. Nie na darmo media nazywane są czwartą władzą, kreują bowiem całe społeczeństwa, ich sposób myślenia i spostrzegania rzeczywistości. I poźniej taka babuleńka widząc mnie, czy inną muzułmankę, robi wielkie, przerażone oczy...ja mogę tylko się uśmiechnąć i czasem to działa. Ale nie zawsze, pamiętam, kiedy usiadłam z cócią w autobusie obok starszej Pani, to biedna Pani robiła wszystko, aby jak najdalej się od nas odsunąć. Takie sytuacje nie należą do miłych, ale na szczęście stanowią mały odsetek, przeważnie moje dzieci skradają serca ludzi:-)
środa, 21 sierpnia 2013
Skąd ten tytuł?
Jakie pytanie najczęściej słyszę od ludzi, którzy mnie spotykają pierwszy raz?
Ano właśnie to: Czy rozumie Pani po polsku? Wiem, że trudno uwierzyc, że istnieją Polacy innej wiary lub że Polka mogłaby sie tak ubierać. Rozumiem, że to pytanie wynika z naturalnej życzliwości Polaków do obcokrajowców, dlatego zawsze wywołuje ono u mnie uśmiech, a ja lubię się śmiać.Nie zliczę już ile razy mnie ktoś zapytał o znajomość polskiego, lub wyraził zachwyt nad znajomością mojego języka polskiego, nie wszystkie sytuacje pamiętam, ale ostatnio na przykład, kiedy wchodziłam na egzamin teoretyczny do sali w Poznańskim WORDzie, Pan egzaminujący z pewną dozą nieśmiałości zapytał się, czy dobrze rozumiem po polsku. Przeważnie nie mam ochoty na tłumaczenie, że owszem znam polski prawdopodobnie tak samo, jak osoba pytająca, bowiem jestem Polką z dziada pradziada i odpowiadam jedynie, że tak.
Nie tylko mnie jednak podejrzewają o niedostateczną znajomość polskiego, ale również moje dzieci. Dziś byłam z synkiem na pobraniu krwi i Pani pielęgniarka zapytała się mnie, czy synek rozumie po polsku. Zauważyłam to zdziwienie w oczach synka ;-)
Inna sytuacja, kiedy zapisywałam się na kurs prawa jazdy (tak, tak, jestem z tych nielicznych, które nie posiadają prawa jazdy). Pani zapisująca zapytała się mnie z troską, czy mój polski jest wystarczająco dobry, abym poradziła sobie na kursie. Zapewniłam Panią, że jest dobry, przecież polski to taki łatwy język. Do tej pory nie wiem, czy domyśliła się, że jestem Polką, czy jednak myślała, że mówię na serio :-)
Podczas odwiedzin mojego ukochanego Wrocławia, poszliśmy z mężulkiem skosztować gorącej czekolady w Galerii Grunwaldzkiej. Przemiła kelnerka podeszła do nas zmieszana i zapytała się niepewnie, czy rozumiemy po polsku, czy jednak wolelibyśmy mówić po angielsku. Pan mąż odpowiedział po polsku, że może być angielski, ale lepiej byłoby po polsku:-) I wszyscy zaczęliśmy się śmiać z sytuacji, a biedna dziewczyna oblała się rumieńcem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)